Letnia tunika

Lato nadchodzi wielkimi krokami, w końcu! :) Nie ma zatem czasu do stracenia, trzeba zabrać się za szycie, aby skompletować letnią garderobę. Zaczęłam od tuniki w nietypowym kształcie.

W marcu miałam przyjemność wziąć udział w pokazie najnowszej kolekcji projektantek Slow Fashion Cafe, któremu uczestniczył również pokaz prac Kursantów SFC. Z kolekcji niebywale spodobała mi się sukienka/koszula. Bardzo zapragnęłam mieć podobną, co okazało się możliwe do zrealizowania. Kursantki SFC mają ten przywilej, że mogą korzystać z wykrojów przygotowywanych przez projektantki. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak znalezienie odpowiedniej tkaniny i zabranie się za szycie. Na początku myślałam o uszyciu bardzo podobnej do tej oryginalnej i oczywiście białej. Jednak podczas wizyty w sklepie z tkaniami wpadła mi w rękę bawełna z dodatkiem batystu. Cieniutka tkanina, przyjemna w dotyku i w ładnym kolorze - idealna na lato, więc zdecydowałam się na jej zakup.

Szycie zaczęłam już jakiś czas temu. Najpierw przygotowałam sobie szablon i wykroiłam poszczególne elementy z tkaniny. Na samym początku zrezygnowałam z kołnierzyka, chciałam mieć tylko stójkę. Wycięte elementy leżały w szafce jakiś czas, bo nie miałam kiedy zabrać się za szycie. I tak w oczekiwaniu na znalezienie odpowiedniego momentu na szycie, rozmyślałam sobie czasem o tej mojej koszuli i jej wykończeniu. W mojej głowie pojawił się pomysł, aby zrezygnował również z klasycznych koszulowych rękawów z mankietami. Najpierw pomyślałam, że na zakończeniu wszyje cienki gumki, żeby rękawy były nieco bardziej przylegające. Potem wpadłam na pomysł, że jednak je skrócę do długości 3/4, bo lubię taką długość i jest praktyczniejsza na lato. Skończyło się na tej długości, ale bez gumek, ponieważ uznałam, że proste i nieco szersze rękawki będą współgrały z całą luźną formą koszuli. Kiedy już zasiadłam do maszyny i zabrałam się za szycie, pojawiła się jeszcze pokusa zrezygnowania ze stójki. Przypomniałam sobie, że jakoś ostatnio nie lubię nosić koszul, a wszelkie kołnierzyki i stójki mnie cisną i mam wrażenie, że lekko przyduszają, więc po co się męczyć :D Uszłam coś, co będzie wygodne i z chęcią będę nosić. I tak moja koszula stała się bardziej tuniką... Do tego wszystkiego tkanina jest tak cienka, że aż prześwitująca, więc dla lepszego komfortu zakładam pod nią koszulkę, zwłaszcza do pracy ;)

Jeśli chodzi o samą tkaninę, to zużyłam jej około 2,2 metra. Sporo, ale w dużej mierze przez ten rozłożysty kształt na dole. Nie ma też co ukrywać, że tyle tkaniny jest potrzebne na uszycie koszuli ze wszystkimi jej atrybutami. Ja z większości zrezygnowała, ale już po wycięciu elementów ;) Tkanina niestety nie należała też do najłatwiejszych do szycia. Totalnie się tego nie spodziewałam, ale naciągała się trochę podczas szycia, a właściwie to marszczyła. Musiałam co jakiś czas naciągać tkaninę i wyprostowywać nici. Niestety nic tu nie pomogły ustawienia naprężenia nici, próbowałam różnych kombinacji. Ale jakoś okiełznałam tą bestię i oto jest moja letnia tunika :)








A tu jeszcze wersja w połączeniu z czarnymi legginsami, bardziej sportowo:










Jak uważacie, która stylizacja lepsza? Mam wątpliwości, czy ta z legginsami jest wersją, w której mogę pokazać się na mieści :P Czekam zatem na Wasze opinie ;)

A jak Wasze plany szyciowe na letni sezon? Garderoba skompletowana, czy tak jak ja dopiero zaczynacie o tym myśleć? :)

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie! :) Zachęcam do pozostawienia śladu Twojej obecności w tym miejscu, w postaci choćby krótkiego komentarza :) A jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam do polubienia mojej strony na Facebook’u lub obserwowania mnie na Instagramie – tam zamieszczam więcej ujęć od tzw. kuchni :)
Do zobaczenia! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz